Sportowy zegarek a raczej dzisiaj „komputer pokładowy”. Przeszkadza czy pomaga osiągnąć maximum możliwości podczas zawodów ?

---

By regie young | 1 sierpnia, 2017 | Category Sprzęt i rady, Wydarzenia

To pytanie z cyklu. Być albo nie być ? O to jest pytanie ?

Zacznę z grubej rury. Sezon 2017 zacząłem wczesną wiosną. Głównie startami w imprezach biegowych. W marcu ulega awarii mój stary wysłużony, ale jak dotąd niezawodny model firmy… I tu jej nie wymienię żeby nie być posadzonym o kryptoreklamę. Może kiedyś jeszcze mnie o to poproszą to napiszą parę pochlebnych słów tak na zamówienie ?:-)

Otóż zegarka nie dało się uratować, a uszczuplenie budżetu domowego o około 2 tys. PLN w tym czasie byłby dla mnie i mojej familii strzałem w kolano.:-(

Cóż trenować przecież trzeba. Cele ambitne i plan sam się nie zrealizuje!

Ważny start kontrolny oraz parę treningów przed lecę na czuja. Bez pomiaru czegokolwiek. Pozostała mi głowa a raczej mózg. Podobno to najlepszy komputer? Tylko  jak twierdzą „amerykańscy naukowcy” używamy i wykorzystujemy kilkanaście % jego możliwości i to w porywach. Słabo co ? Ja postanowiłem zbliżyć się do 20% a co ? Nie ma wyjścia.

Efekt końcowy – życiówka w biegu na dystansie półmaratonu w którym startuję rok rocznie od 5 lat. Przypadek ? Może ? Jednak w sporcie tak wymiernym jak bieganie raczej w przypadki nie wierzę. Ok. ktoś powie praca zimą zaprocentowała. Powiem wielkie dzięki. Też tak nieskromnie sadzę i wierzę, że para nie poszła w gwizdek, ale myślę że w tym wypadku jednak coś więcej…

Chcąc nie chcąc zadałem sobie jednak kluczowe pytanie.

Bez sportowego zegarka i tak udany start ?

Jedziemy dalej. Kwiecień – główna z moich imprez biegowych w tym roku. Orlen Warsaw Marathon. Żarty się skończyły. Poważny sprawdzian, duża impreza, apetyt na personal best. Maraton i życiówka to było by coś bo jak nie teraz to kiedy ?

We wrześniu ? W październiku ? Po co tak długo czekać skoro zima przepracowana solidnie ?

Ok. ale jak tu walczyć na ponad 42km trasie jak nie mam sportowego zegarka, który podaje tętno, średnią na km, czas, kadencję (krok biegowy) itp. itd ?

Trudno budżet nadal w gumę się nie chce zmienić a są inne priorytety, zresztą jak zawsze. Lecimy do Warszawy i tak samo lecimy po jej ulicach podczas maratonu aż do mety . I co ? No a jak myślicie ? Pewnie, że życiówka 🙂

No dobra pacemaker na ustalony czas i jaka to filozofia, ale co zrobić gdy na nasz czas pecemakerów już nie ma lub organizator ich nie zapewnił ? Biegać np. poniżej 3h na maratonie to nie jest tak hop siup, a tym bardziej znaleźć ochoczego zająca do takiego zadania ! Pozostaje głowa, dobry plan – strategia i wsłuchanie się we własny organizm. Widać można !

Koniec maja i jedna z moich ulubionych imprez triathlonowych.

Kultowy już TRIATHLON Sieraków.

Oczywiście mój wymarzony zegarek był w Sierakowie ale na jednym ze stoisk EXPO niestety nie na moim nadgarstku 🙁

Trudna trasa w Sierakowie szczególnie ta biegowa i atmosfera rodzinnego – sportowego święta. Kto jeszcze nie był szczerze polecam. Lecę na zawodach ile fabryka dała i jedynie na rowerze mam podgląd do parametrów oceny intensywności mojego wysiłku. Bieg totalnie lecę na odczucia używając głowy a pod koniec próbując nawet ją wyłączyć czyli do „odcięcia”. Tak BTW przede mną jak się później okazało na metę nie dotarł taki jeden nasz champion, który wyłączył wszystkie zmysły, nawet instynkt samozachowawczy i 50 m przed metą padł jak porażony prądem. Tak to nikomu nie polecam, bo jak by nie było chodzi w tym wszystkim o fun i satysfakcję z uzyskanego wyniku a niekiedy z samej możliwości udziału w sportowym wydarzeniu.

Na mecie do końca nie jestem zorientowany jaki uzyskałem rezultat. Pytam kolegi, który wbiegł zaraz po mnie jaki ma czas total na swoim zegarku a on mówi, że mu się bateria na biegu rozładowała i nie ma pojęcia. Kolejną osobę zagaduję o to samo czyli o końcowy wynik siedząc obok i mocząc zajechane nogi w basenie przygotowanym dla finisherów. Koleś ze zmartwioną miną odpowiada, że zapomniał w ferworze walki wypiąć zegarek z uchwytu rowerowego i bieg leciał bez danych. Mówię ok. to prawie jak ja, ale prawie robi dużą różnicę ;-). Już w strefie finishera spotykam koleżankę i oczywiście tak z grzeczności no i z czystej ciekawości pytam jak poszło, a ona mi na to, że ma czas tylko z etapu pływackiego a dalej to już nie monitorowała kolejnych dyscyplin.

Usiadłem i tak sobie pomyślałem …urwa po co ludziom te komputery na nadgarstkach jeżeli oni w ogóle z nich nie korzystają ?! Moda ? A może nie umieją z nich korzystać lub głowa nie nadąża podczas stresu startowego aby obsługiwać i tak intuicyjne wydaje się urządzenia. Po co w ogóle zawracać sobie wobec tego głowę tą całą elektroniką ? Szkoda $$$. A może to tylko wyjątki, ale aż 3 w jednym momencie? Kolejny raz utwierdziłem się, że głowy nic nie zastąpi nawet najlepszy sport tester.

Ok. ale jaki w końcu był ten mój wynik końcowy ? Podążyłem w stronę mety i wlepiłem wzrok w monitor z rezultatami. Wow – kolejna życiówka !!!  Właśnie wyświetliły się na monitorze wyniki w mojej kat. wiekowej. Można ? Można ! Pewnie że tak :-0

A co tutaj do cholery chodzi ? To pytanie zaczęło mnie intrygować tuż po tych zawodach jeszcze bardziej.

Jak to możliwe, że trenując około 4 miesięcy bez sportwatcha można realizować plan i tym samym robić z zawodów na zawody progres.

Po 1. Trening sam się nie zrobi i nawet najwymyślniejszy zegarek za nas go nie wykona.

Po 2. Używajmy głowy bo jak mawia mój kolarski mentor: „Głowa jest najważniejsza”.

Po 3. Można przecież podczas treningu biegać, pływać, jeździć na czas ?

Tak na czas a nie na kilometry !

Mój trening nie raz zawierał zadania czasowe np. Rower endurance 3h. Nie ważne ile km nakręciłem ważne, że robota została zrobiona. No tak, ale co w takim razie z miłośnikami Stravy ? Sorry nie mam dla was rozwiązania w tym temacie 🙂

Po 4. Do treningu warto użyć starej ale niezawodnej metody tzw. skali Borga.

Metoda ta jest alternatywą dla zastosowania monitora pracy serca. Skala Borga to zasada, która polega na podzieleniu przewidywanej dla danego wysiłku częstości skurczów serca przez 10. W ten sposób wysiłki, które powodują wzrost częstości skurczów serca do wartości 200 sk/min oceniane są na 20 punktów, a całkowity spoczynek w którym tętno oscyluje w granicach 50 – 60 sk/min powinien być oceniony na 5 – 6. Oczywiście wartości punktowe mają charakter umowny.

Skala Borga jest narzędziem służącym do subiektywnej oceny intensywności wysiłku. Ogólnie wynik około 18 w skali Borga wskazuje, że wykonany został maksymalny wysiłek, a wartości >15-16 świadczą o przekroczeniu beztlenowego.

Mega proste, stare ale zawsze skuteczne !

Analizując cały temat również zadaję sobie pytania po co komu (no dobra mi) takie funkcje w naszych zegarkach jak:

– analiza dynamiki biegu przy której mogę stwierdzić ile wynosi oscylacja pionowa, czyli jak wysoko wybijamy się do góry, jak długi mamy krok, ile wynosi kontakt stopy z ziemią w milisekundach itp., itd.

Ok jaka jest kadencja to faktycznie wartość, która może być przydatna przy analizie np. podczas treningu endurance do zawodów IRONMAN, ale reszta tak jak kolejne poniższe funkcje moim zdaniem są zupełnie zbędne.

– livetrack, którą będą mogli śledzić znajomi, rodzina, inni kolarze. Pozwala na żywo rywalizować z kolarzami z całego świata. Szczerze to ja wolę rywalizację na zawodach w realu. Słyszałem już od nie jednego fana walki o „KOMY” o magikach którzy swoje „rekordy” uzyskują jadąc w draftingu za autem lub motorem. Pytanie tylko po co ? Ale jak sportowiec sięga po doping to czym jest oszust uciekający się do takich praktyk? Żenada. Dla mnie priv to funkcja totalnie bezużyteczna, a tym bardziej jeśli chodzi o metodykę treningu. Natomiast bardzo przydatna np. we wszelkiego rodzajach akcji charytatywnych typu „Pomoc mierzona kilometrami” itp, które to mocno popieramy !

– kolejna z dziwnych ( total useless ) funkcji to możliwość  ustawienia , żeby zegarek przypomniał nam  „Napij się!” Nie wierzyłem w to, ale faktycznie jedna z firm oferuje taką opcję. Sam alert przypominający nam o pewnej cykliczności popieram bo w ferworze walki faktycznie można zapomnieć o ważnych kwestiach, ale żeby aż tak dosadnie ? Może niebawem pojawi się alert przypominający o czynnościach fizjologicznych? 🙂

Dobrze na koniec już ostatnia funkcja, która przykuła moją uwagę i zastanowienie na co komu i po co to tzw.

– Swim Drill i Drill Log. Jest to czasowe włączenie i wyłączenie automatycznego zliczania, dzięki któremu możemy rejestrować nietypowe ćwiczenia na basenie!

Kiedyś pewien trener, który wychował kilku wielokrotnych mistrzów świata oraz medalistów olimpijskich powiedział, że każdy trening który jest tak skomplikowany, że pływak aby go zapamiętać przykleja sobie kartkę papieru na słupek jest do bani i należy go uprościć. Tak więc po co powyższe funkcje w naszych „sport testerach”?

Ja szczerze wolałbym podczas treningu pływackiego mieć możliwość ustalenia celu czasowego wraz z dystansem do pokonania i rozpisania średniej na każde 100m. Nie mam pojęcia czy taka funkcja istnieje w innych sport testerach. Z tego co wiem to mój takiej opcji nie posiada.

Tak dobrze słyszycie. Ostatecznie zakupiłem w końcu nowy sportwatch. Taki jaki spełnia moje oczekiwania i pomoże, a nie przeszkodzi mi w codziennym monitorowaniu treningu. Pomimo tego, że zakup nie był tani i tak z premedytacją nie będę go zabierał na niektóre treningi oraz zawody z kategorii C lub B.

Tak już na koniec, aby wyjątek potwierdził regułę to mój ostatni start czyli pełny dystans Ironman podczas przezajeb….. pod każdym względem zawodów Challenge ROTH , leciałem oczywiście z nowym zegarkiem na ręku a jakże.

I co ? Jaki wynik ? A jak wam się wydaje ? 🙂

Koleżanko, kolego, bracia sportowcy amatorzy. Podkreślam, że tekst powyższy jest moją subiektywną oceną tematu. Chcemy tylko was choć trochę skłonić do refleksji, że cyfry dane to nie wszystko. Kto z nas jest w stanie je wszystkie przeanalizować a tym bardziej je zinterpretować. Trener ? Sorry ale gość który prowadzi powiedzmy 10 osób skupi się zawsze na podstawach typu. Time, HR aver, TRIMP, Intensity, resting HR, TSS. Pamiętajcie jednak, że zegarka można zapomnieć, bateria może się rozładować itd. ale głowa jest częścią naszego ciała i warto jej używać nie tylko w życiu codziennym, pracy, na uczelni,           ale właśnie podczas treningów i na zawodach, a szczególnie przed finiszem spróbować przesuwać granice, które wyznaczają i sugerują nam pomiary z nadajników którymi objuczone są nasze ciała oraz rowery !

Powodzenia i samych rekordów życiowych !

endutrition.pl

Tagi: drill., marathon, personal best, pomiary, pulsmoetr, Skala Borga, sportester, sportwatch, swimm, Triathlon, wyniki